Nauka z Pol­ski to nauka wygrywania!

Jedy­ny park naro­do­wy w Bran­den­bur­gii jest obec­nie cał­ko­wi­cie ogra­dza­ny jak duże zoo, tyl­ko że bez sło­ni! Nie ma już moż­li­wo­ści migra­cji zwie­rząt kopyt­nych, takich jak łosie czy żubry, jedy­nie tyl­ko pta­ki mogą swo­bod­nie latać. Wyso­kie meta­lo­we ogro­dze­nia blo­ku­ją dro­gę innym zwie­rzę­tom, w tym odwie­dza­ją­cym, któ­rzy chcąc odzy­skać siły po środ­kach anty­ko­ro­no­wych teraz poty­ka­ją się od bra­my do bra­my. Obec­nie Doli­na Odry jak zwy­kle zimą napeł­nia się wodą. Dla zamknię­tych zwie­rząt, nie tyl­ko dla tych złych świń, ale i dla dobrych jele­ni, nie ma uciecz­ki z tego „zoo”. Zawo­dzą przy pło­tach i giną marnie.


Foto: Facebook 

Powo­dem nie­wia­ry­god­nie dro­gich i skom­pli­ko­wa­nych ogro­dzeń w całym kra­ju jest despe­rac­ka pró­ba odpo­wie­dzial­nych władz powstrzy­ma­nia postę­pu afry­kań­skie­go pomo­ru świń (ASF) na fron­cie wschod­nim, zwłasz­cza ochro­ny baro­nów świń z ich hodow­lą prze­my­sło­wą w Dol­nej Sak­so­nii i Nad­re­nii Pół­­no­c­nej-West­fa­­lii. Ich zasa­dą biz­ne­so­wą jest import paszy sojo­wej z Ame­ry­ki Połu­dnio­wej, któ­ra zosta­ła wyho­do­wa­na na znisz­czo­nych obsza­rach dżun­gli oraz eks­port wie­przo­wi­ny, naj­le­piej do Chin. 

Ta pró­ba jest jed­nak ska­za­na na nie­po­wo­dze­nie. Wiru­sów nie moż­na powstrzy­mać. Afry­kań­ski pomór świń, któ­ry został prze­trans­por­to­wa­ny stat­kiem z Afry­ki do Gru­zji, a stam­tąd stop­nio­wo na zachód, jest infek­cją wiru­so­wą, dotych­czas nie­szko­dli­wą dla ludzi, ale bar­dzo śmier­tel­ną dla świń i na któ­rą nie ma szcze­pień ani anti­do­tum. Prze­no­si się nie tyl­ko ze świ­ni na świ­nię, ale tak­że przez pro­duk­ty mię­sne i wędli­niar­skie od zaka­żo­nych świń. Gry­zo­nie i kru­ki, któ­re sku­bią zara­żo­ną, mar­twą zwie­rzy­nę, są rów­nież moż­li­wy­mi prze­no­si­cie­la­mi i nie są one powstrzy­my­wa­ne przez anty­wi­ru­so­wą ścia­nę ochron­ną na fron­cie wschod­nim, któ­rą teraz trze­ba prze­su­wać coraz dalej na zachód, bo już tam są ogni­ska infek­cji na zachód od obec­nie ogro­dzo­nej linii obronnej. 

Dla ochro­ny przy­ro­dy sytu­acja jest dra­ma­tycz­na. Wszy­scy eks­per­ci od WWF do admi­ni­stra­cji Par­ku Naro­do­we­go Doli­ny Dol­nej Odry dzie­lą to samo zda­nie, ale nie są wysłu­chi­wa­ni. Przy pło­tach roz­gry­wa­ją się strasz­ne sce­­ny- sar­ny zaplą­tu­ją się roga­mi w pło­cie i giną mar­nie. Ina­czej wyglą­da dobro­stan zwierząt. 

W obrę­bie ogro­dze­nia wszyst­kie bied­ne świ­nie mają być uśmier­ca­ne w każ­dy moż­li­wy spo­sób, 365 dni w roku, dzień i noc, honor myśli­we­go jest już nie­waż­ny. Zasta­wio­ne są rów­nież pułap­ki. Ale, jak wspo­mnia­no, ist­nie­ją rów­nież inne spo­so­by infekcji. 

Ogro­dze­nia są rów­nież dra­ma­tycz­ne dla zarzą­dza­nia wil­ka­mi. Ochro­na sta­da wyso­ki­mi pło­ta­mi elek­trycz­ny­mi nadal dzia­ła cał­kiem dobrze. Wil­ki mogą nad nim prze­sko­czyć, ale jesz­cze się tego nie nauczy­ły ani nie prak­ty­ko­wa­ły. To nie było koniecz­ne. Teraz ogro­dze­nia blo­ku­ją wszę­dzie ich szla­ki. Inte­li­gent­ne zwie­rzę­ta szyb­ko nauczą się prze­ska­ki­wać przez wyso­kie pło­ty, poprzed­nia ochro­na sta­da nie będzie już sku­tecz­na, a ludziom i wil­kom trud­no będzie żyć razem. 

Inne kra­je idą inny­mi dro­ga­mi niż Dania czy Niem­cy, na któ­re duży wpływ ma hodow­la prze­my­sło­wa. Nasz wschod­ni sąsiad, Pol­ska, po pro­stu prze­pusz­cza epi­de­mię, wie­dząc, że wszel­kie kosz­tow­ne środ­ki zarad­cze są osta­tecz­nie bez­ce­lo­we i nie­sku­tecz­ne. Pol­ska upo­rczy­wie odma­wia sta­wia­nia for­ty­fi­ka­cji gra­nicz­nych na swo­jej zachod­niej gra­ni­cy. Nawet Rząd Fede­ral­ny nie chce finan­so­wać kosz­tow­nej zaba­wy kra­jów związ­ko­wych, któ­re zgod­nie z Usta­wą Zasad­ni­czą są rów­nież odpo­wie­dzial­ne za zwal­cza­nie epi­de­mii. Nie­któ­re dzi­kie i domo­we świ­nie zosta­ną zara­żo­ne i umrą, inna, bar­dziej odpor­na część popu­la­cji prze­ży­je i sta­nie się punk­tem wyj­ścia dla nowej i zdro­wej. Pol­ska zale­ca hodow­com fabrycz­nym, aby sami chro­ni­li swo­je staj­nie. Zwy­kli śmier­tel­ni­cy już dzi­siaj nie mają wstę­pu do tych for­tec. W każ­dym razie, z punk­tu widze­nia ochro­ny przy­ro­dy, moż­na w tym przy­pad­ku tyl­ko raz jesz­cze powie­dzieć: uczyć się od Pol­ski to zna­czy uczyć się wygrywać!

Dr Ans­gar Vössing